No może z ręką mamy, albo na plecach u taty, w chwilach kryzysu.
I tak było, na Równicę wjechaliśmy samochodem i później już własne siły musiały wystarczyć.
Ale wspinać się było warto, bowiem bieg "z górki na pazurki" był wart każdego poświęcenia!
Była również chwila na odpoczynek na pniu drzewa i kubek ciepłej herbatki!
A syn podziw wzbudzał, że sam tak pięknie szlak przemierza :)
Przepięknie, CUDOWNIE. no a Mały MEGA dzielny:)
OdpowiedzUsuńŁojejjj. Ale on juz duzy i piekny....
OdpowiedzUsuńOd razu widać, że fajna z was rodzinka.
OdpowiedzUsuńA mały w tym kapturze z uszami rozkoszny:)
Bosko! I te widoki!ale mi tęskno za górami!
OdpowiedzUsuńWspaniała z Was rodzinka :)
OdpowiedzUsuńjakie ładne widoki i rodzinka też super
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńU nas też jazda w wózku to rzadkość, aż się boję zimy...
Śliczny chłopak!
OdpowiedzUsuńPo mamie :)
Uśmiechy macie identyczne :)