Rano wybraliśmy się do kościoła, no i trafiliśmy na przedłużoną komunijną mszę, ale nasz kochany aniołek ładnie sobie przespał całość, zauważyliśmy, że kościelne pieśni działają na niego kojąco i usypiająco.
Później kawka u teściów - wręczyliśmy im długo oczekiwane zdjecia z chrztu Filpka i wszyscy zgodnie orzekliśmy, iż jest BOSKI :)
Następnie wyruszuliśmy na obiadek u moich rodziców -TAK, jesteśmy rozpieszczani :) I bardzo ich kochamy :)
Dalszą część dnia spędziliśmy na działce. Filipek poleżał na brzuszku, mama wyciągnęła się na leżaku, a tatuś opalał mięsień piwny.
No i mamy już za sobą pierwsze łyżeczki soczku. Filipek powitał nowy smak z uśmiechem, a mama po kilku łyżeczkach soczku ma duuuużo rzeczy do prania :)
A oto mój skarb w wersji video :D
Ale ślicznie główkę trzyma:) Cudny jest:)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ubieranie to Maja znosi je całkiem nieźle, ale kremowanie to już inna historia;p Bez płaczu i krzywienia się nigdy się nie obejdzie;)
no silny chłopak z Filipka, u nas na odwrót, kremowanie jest OK :)
UsuńJa też już chcę moją kruszynkę na świecie no.. dni muszą być wspaniałe:) Pozdrawiam serdecznie!:) [ www.milosc-bezinteresowna.blogspot.com ]
OdpowiedzUsuńSą wspaniałe :) ale nie martw się, wszystko przed Tobą :) A czas oczekiwania też jest niezwykły :) POzdrawiam
Usuń