Gdy rodzi się cud, atmosfera nie zawsze jest podniosła. Często towarzyszą mu przyziemne i czysto fizjologiczne dodatki, a jednak nie przeszkadza to, by cudem go nazwać.
Życie, bo o ten cud nad cudami mi chodzi, nie zawsze jest piękne, idealne i udane, ale zawsze możemy je nazwać cudem właśnie.
Wczoraj dotknęłam cudu, nosiłam go na rękach, przyglądałam się jak śpi, słuchałam, jak oddycha.
Cudu, który dzień ma zaledwie, a już tak wiele serc go kocha.
Kubuś ma na imię, waży 3540g i 59 cm mierzy, a dla bliskich jest większy i cięższy od wszechświata!
Gratuluję rodzicom, którzy cud ten pielęgnować będą.
Jestem pewna, że otrzyma morze miłości i troski!
Witamy Cię Kubusiu!
Ciocia, Wujek i Twój kuzyn Filip, który nie może się doczekać, aż urośniesz troszkę :)
Tak, to wielki cud.:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne imię.
Pozdrawiam.
Zgadzam się w 100%.
OdpowiedzUsuńJa też tego cudu znowu doświadczam i ciągle mi mało.
Sama słodycz:) Dwa dni temu podziwiałam miesięczną panienkę - eh.... czyżby jakies pragnienie się znów odzywało? :)
OdpowiedzUsuńGratuluję;)
OdpowiedzUsuń