27 listopada 2013

Gdy rodzi się cud...

Gdy rodzi się cud, atmosfera nie zawsze jest podniosła. Często towarzyszą mu przyziemne i czysto fizjologiczne dodatki, a jednak nie przeszkadza to, by cudem go nazwać.

Życie, bo o ten cud nad cudami mi chodzi, nie zawsze jest piękne, idealne i udane, ale zawsze możemy je nazwać cudem właśnie.

Wczoraj dotknęłam cudu, nosiłam go na rękach, przyglądałam się jak śpi, słuchałam, jak oddycha.
Cudu, który dzień ma zaledwie, a już tak wiele serc go kocha.




Kubuś ma na imię, waży 3540g i 59 cm mierzy, a dla bliskich jest większy i cięższy od wszechświata!

Gratuluję rodzicom, którzy cud ten pielęgnować będą.
Jestem pewna, że otrzyma morze miłości i troski!
Witamy Cię Kubusiu!

Ciocia, Wujek i Twój kuzyn Filip, który nie może się doczekać, aż urośniesz troszkę :)


4 komentarze:

  1. Tak, to wielki cud.:)
    Bardzo ładne imię.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w 100%.
    Ja też tego cudu znowu doświadczam i ciągle mi mało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama słodycz:) Dwa dni temu podziwiałam miesięczną panienkę - eh.... czyżby jakies pragnienie się znów odzywało? :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...