A działo się :)
Dwa tygodnie w Gąskach, pogoda wspaniała ( a jednak warto było dać Bałtykowi szansę), rodzinnie spędzony czas, ogródek, plac zabaw i sielanka.
Pozazdrościłam posiadaczom własnego domu. Pięknie było wstawać o 6, gdy Filipowi wystarczyło na pidżamę nałożyć sandały i otworzyć drzwi do wolności. Mogliśmy pić kawę na werandzie, a on się bawił, mogłam w spokoju zjeść śniadanie, a on nadal z łopatką w ręku odkrywał skarby zakopane w piaskownicy.
Przez pierwsze dni wstawał o 6, ale później udzielił mu się klimat wakacyjny i suseł nasz spał do 9.
Niestety z usypianiem było ciężko, powieki syn zamykał niechętnie i to po długotrwałym bujaniu w wózku.
Plażę urwisek nasz pokochał, skakał przez parawany, niestety nie tylko te nasze. Dziwił go widok stóp wystających ni stąd ni zowąd zza kawałka szmatki, więc chętnie sobie smyrał plażowiczów. Bał się fal, ale pupę przy brzegu moczył. Miłością zapałał do samochodzików i innych pojazdów przeznaczonych na dwuzłotówki. Jednak oszczędnego mamy syna, na dźwiek monety uciekał jak najdalej od pojazdu, więc obyło się bez narażenia nas na bankructwo.
A już dziś wyruszamy na dalszą część tegorocznego wypoczynku :)
Pozdrawiamy!
Strasznie długo Was tu nie było - na szczęście znów jesteście! Przyjemnego końca wakacji :*
OdpowiedzUsuńStrasznie długo nie pisałam, ale zaglądałam co słychać ;)
UsuńDziękujemy :)
Wypoczywajcie dalej:))) widać że fajne wakacje i wesołe jak u nas:)))
OdpowiedzUsuńA więc udanych wakacji. Przepiękne zdjęcia! Ślicznego masz synka:)
OdpowiedzUsuńW te wakacje najbardziej brakowało nam może :)
OdpowiedzUsuńWidać, że wypad udany :)
OdpowiedzUsuń