3 maja 2012

majówkowe zapalenie



Z okazji długiego weekendu wybraliśmy się naszą pierwszą wyprawę z noclegiem poza domem. W pierwszy dzień było pięknie: Wisła, piękna pogoda, słońce, szum rzeczki i orzeźwiający wiatr, który dawał wytchnienie. Niestety ów wiatr zamaiast moim sprzymierzeńcem okazał się moim utrapieniem - przewiało mnie podczas karmienia i dopadło mnie strasznie bolesne zapalenie piersi. Niestety objawy nie pojawiły się od razu, myślałam, że po prostu odczuwam chwilowy ból, byłam pewna, że jak ssak się przyssie to będzie po sprawie. Więc nadal w dobrych nastrojach dotarliśmy do uroczego pensjonatu, gdzie zaczęły się moje męki. Najpierw pojawiły się dreszcze, schowałąm się więc pod koc, gdy to nie pomogło w użycie poszła jeszcze pościel. Na dworze słońce, a ja w łóżku, nici z moich planów miłego spędzenie wieczoru i upojnej nocy :) Nic nie wyszło nawet z grillowania. Leżałam w łożku, pierś bolała jak jasna cholera, a jak maluch się dossał to zaciskałam zęby z bólu, mąż przybiegł z apapem, troszkę pomogło, robiłam jeszcze ciepłe okłady i jakoś przetrwałam tę noc.
Rano w planach był Ustroń, ale byłam pewna, że będzie ze mną źle i chcąc nie chcąć trzeba będzie wracać, ale ku mojemu zdziwieniu rano wstałam jak nowo narodzona, bolało mniej, nie było temperatury, postanowiliśmy zostać. Dzień znowu minął pięknie, wylegiwaliśmy się na zacienionym skwerze, spacerowaliśmy, a Filipcio cały czas był wesolutki. Około 18 znowu się zaczęło. Powrót do domu był nieunikniony. Kolejna ciężka noc, a rano wizyta u ginekologa, antybiotyk i leczenie.
I tak właśnie uroczo minęły mi piękne pogodne dni.
Normalnie ironia losu.
Jeden jedeny wyjazd od trzech miesięcy i to przypłacony takim bólem.
Mam nadzieję, że nastepne będą fajniejsze.
A oto mała fotorelacja z naszego wyjazdu :)





 
 
Radość Filipka z powrotu do domu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...