Jest super. Jesteśmy razem, wieczór mija nam na zabawie pociągami, wyścigach resoraków, lub na oglądaniu Dory i Umizuchów.
Mam kilka wolnych dni i cieszę się z tego czasu, z każdej sekundy.
I choć wieczorem pełnią szczęścia jest dla mnie, gdy młody zasypia na siedzeniu w samochodzie, bo wiem, żę mam farta i nie będę musiała go usypiać, to rano czekam niecierpliwie, aż się obudzi i znowu zaczniemy nasze codzienne rytuały.
Ostatnio często kąpiemy się rano.
Na śniadanie jemy płatki.
Na obiad najchętniej rosół.
Pieczemy ciastka.
Wspólnie odkurzamy. (On uwielbia, ja mniej)
Układamy domino.
Malujemy farbkami...
i robimy mnóstwo innych rzeczy, zwykłych, codziennych, które i wy robicie.
Ale cieszą one niezmiernie, gdy u boku ma się młodego, zdolnego i ciekawego świata odkrywcę.
A na pytania niektóre zaczyna brakować odpowiedzi...
Cudny czas ;)